..:: Promyki Dobra ::..
83/07 - 2020
PROMYKI DOBRA – lipiec 2020 (83)
Drodzy parafianie!
16 lipca 2020 roku odszedł do wieczności kardynał Zenon Grocholewski, jeden z
najbliższych współpracowników św. Jana Pawła II. W tym roku skończyłby 81 lat.
Z wielkim oddaniem poświęcił się służbie Stolicy Apostolskiej. Najpierw jako
notariusz i prefekt w Najwyższym Trybunale Sygnatury Apostolskiej, a potem jako
prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej – napisał papież Franciszek w
telegramie kondolencyjnym po śmierci kardynała Zenona Grocholewskiego.
Podkreślił, że w swej pracy dał wielkie świadectwo gorliwości kapłańskiej, wierności Ewangelii i troski o budowę wspólnoty Kościoła. „Wspominam z wdzięcznością zasłużoną pracę, jaką wykonał jako wykładowca prawa kanonicznego na papieskich uniwersytetach Gregoriańskim i Laterańskim, a także jako autor licznych publikacji naukowych” – napisał Ojciec Święty. Ks. kardynał Zenon Grocholewski odprawił w 2000 roku Pasterkę w naszym kościele, na osiem miesięcy przed powstaniem naszej parafii. Był postulatorem spraw beatyfikacyjnych m.in. Edmunda Bojanowskiego. Pochodził z Wielkopolski. Ukończył Arcybiskupie Seminarium Duchowne w Poznaniu. W sobotę 25 lipca br. zostanie pochowany w katedrze poznańskiej. Po Mszy św. trumna z ciałem śp. kardynała Grocholewskiego zostanie złożona w podziemiach katedry, w krypcie biskupów poznańskich. Uroczystości pogrzebowe będą transmitowane przez TVP i Telewizję Trwam. "Bogu w Trójcy Przenajświętszej pragnę wyrazić wdzięczność i uwielbienie za dar życia i kapłaństwa oraz wszystkie otrzymane łaski. Niech Bóg będzie uwielbiony. Głęboko przekonany, że jedyną słuszną drogą życia na ziemi i jedyną prawdziwą wielkością człowieka jest świętość, ale jednocześnie świadom moich małości, słabości i grzechów uniżam się wobec Bożego majestatu ufając w Jego nieskończone miłosierdzie. Panie, zmiłuj się nade mną grzesznikiem. Wszystkich proszę o modlitwę w mojej intencji. Do zobaczenia w Domu Ojca" - napisał w testamencie kardynał Zenon Grocholewski. Wspominając zmarłego Księdza Kardynała warto sięgnąć po tekst kazania, które wygłosił z okazji 200. rocznicy urodzin błogosławionego Edmunda Bojanowskiego w Rzymie
ks. kanonik Przemysław Maciejewski
proboszcz
Kazanie
wygłoszone przez kardynała Zenona Grocholewskiego
z okazji 200. rocznicy urodzin bł. Edmunda Bojanowskiego
w Rzymie, przy grobie bł. Jana Pawła II, 6 marca 2014 roku.
Zgromadziliśmy się tutaj w Roku bł. Edmunda Bojanowskiego, ogłoszonym przez Konferencję Episkopatu Polski z racji 200. rocznicy urodzin tego wspaniałego patrona osób, które poświęcają się służbie potrzebującym, zwłaszcza dzieciom. Szczycą się nim cztery gałęzie zgromadzenia sióstr służebniczek, których jest założycielem, ale jego niezwykłe świadectwo wiary i miłości jest wyzwaniem dla każdego z nas. Wymownym jest fakt, że tę Mszę św. na jego cześć odprawiamy przy grobie bł. (niedługo już świętego) Jana Pawła II, który przed piętnastoma laty (13 czerwca 1999 r.) w Warszawie ogłosił Bojanowskiego błogosławionym i postawił go nam przed oczy jako wzór postępowania. Spójrzmy na tę wyjątkową postać w świetle dzisiejszej liturgii słowa. Teksty Pisma Świętego, które słyszeliśmy w ten drugi dzień Wielkiego Postu, stawiają przed nami dwie diametralnie różne drogi i wzywają nas, byśmy wybrali tę dobrą. W pierwszym czytaniu z Księgi Powtórzonego Prawa, Bóg prze usta Mojżesza proponuje: „Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście”. Życie polega na kochaniu Pana Boga, na przestrzeganiu jego przykazań. Zło, przeciwnie, na schlebianiu własnym zachciankom, słabościom: ono jest drogą, która prowadzi do zguby. Bóg nie tylko wskazuje na te dwie drogi, ale będąc Miłością, usilnie pragnie naszego dobra, dlatego prosi, niemal błaga: „Wybierajcie więc życie miłując Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego, bo tu jest twoje życie”. Tę samą alternatywę ukazuje nam także Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. A więc, zachować swoje życie albo stracić je. Wybieraj! Pan Jezus wskazał właściwą drogę życia, nie tylko słowami, ale i przykładem własnego postępowania. W tekście Ewangelii, który odczytaliśmy, mówi On o swoim największym akcie miłości, męce i śmierci na krzyżu dla naszego zbawienia: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć; będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w piśmie, będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie” oraz wskazuje na to, że kto chce iść tą drogą życia, musi Go naśladować w miłości. To nie jest łatwe, złączone jest z gotowością na trud, na cierpienia. Te samą myśl wyraził Pan Jezus, mówiąc na innym miejscu o przestronnej i ciasnej drodze: „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują”. By podkreślić, że w wyborze drogi chodzi o wielką stawkę, Pan Jezus w dzisiejszej perykopie ewangelicznej dodał: „Cóż a korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?” Bł. Edmund należał do tych, którzy zdecydowanie wybrali dobrą drogę, drogę życia. Za przykładem Chrystusa, realizował ją poprzez miłość. Właśnie ta ofiarna miłość do potrzebujących, do ludu wiejskiego, do zaniedbanych dzieci rzuca się najbardziej w oczy w jego działalności. Na ten aspekt wskazał Jan Paweł II w kazaniu z okazji beatyfikacji. Mówił właśnie o „apostolstwie miłosierdzia” Bojanowskiego, zaznaczając: „mimo wątłego zdrowia, z wytrwałością, roztropnością i hojnością serca prowadził i inspirował szeroką działalność na rzecz ludu wiejskiego. Wiedziony pełnym wrażliwości rozeznaniem potrzeb, dał początek licznym dziełom wychowawczym, charytatywnym, kulturalnym i religijnym, które wspierały materialnie i moralnie rodzinę wiejską. Zapisał się w pamięci ludzkiej jako serdecznie dobry człowiek, który z miłości do Boga i do ludzi umiał skutecznie jednoczyć różne środowiska wokół dobra”. Chciałbym podkreślić cztery cechy miłości bliźniego, jakie jawią się bardzo jasno w życiu bł. Edmunda Bojanowskiego. Po pierwsze, jego służba bliźniemu wypływała z miłości do Boga. W człowieku potrzebującym pomocy, w potrzebującym dziecku dostrzegał Boga, którego kochał całym sercem, z którym był nieustannie złączony na modlitwie. To właśnie ta autentyczna miłość Boga nagliła go do niesienia pomocy bliźniemu. Z tej miłości Boga czerpał też moc w swoim działaniu. I choć o tym może nie myślał, mógł się słusznie spodziewać wyroku boskiego Sędziego: Wszystko, co uczyniłeś jednemu z tych najmniejszych, Mnie uczyniłeś. Weź więc w posiadanie królestwo przygotowane ci od założenia świata. A więc służba bliźniemu wypływająca z miłości Boga. Po drugie, to była miłość konkretna. Papież Franciszek w jednej ze swych homilii w Domu św. Marty (9 stycznia 2014 r.), bardzo mocno podkreślił ten wymóg miłości. Przypomniał, że cechą miłości chrześcijańskiej jest zawsze konkretność. Pan Jezus bowiem, gdy mówił o miłości, mówił o sprawach konkretnych: dawaniu jeść, odwiedzaniu chorych i innych podobnych rzeczach. Papież zaznaczył, że kryterium tej konkretności jest to, iż miłość chrześcijańska polega bardziej na czynach niż na słowach, bardziej na dawaniu niż braniu. Św. Matka Teresa z Kalkuty mawiała: „Nie martw się tak bardzo problemami, jakimi żyje świat, ale po prostu odpowiadaj na potrzeby konkretnych ludzi”. Trudno nie zauważyć tej cechy w całej działalności bł. Edmunda. Starał się on bowiem zaradzić konkretnym potrzebom, jakie wówczas dostrzegł w otaczającej go rzeczywistości. Trzecia cecha miłości, jaka charakteryzowała bł. Edmunda, to wspaniałomyślność. Prawdziwa miłość nie ma zegarka, nie liczy godzin, nie przesuwa udzielania pomocy na następny dzień, jest ochocza, nic dla niej nie jest za trudne, nigdy nie jest zmęczona, nie oczekuje w zamian niczego, jest pełna nowych pomysłów, inicjatyw, nie zraża się trudnościami, nie zniechęca się, nie stawia sobie granic. Taką była miłość bł. Bojanowskiego. Wspaniałomyślna. Czwartą cechą miłości bliźniego, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to fakt, że bł. Edmund nie tylko starał się pomóc ludziom, a zwłaszcza dzieciom, w ich potrzebach doczesnych, ale przede wszystkim zabiegał, by ubogacić ich Bogiem, przybliżyć ich do Boga. Na to także zwrócił uwagę Jan Paweł II w kazaniu z okazji beatyfikacji. Mówił właśnie tak o bł. Bojanowskim: „We wszelkich działaniach kierował się pragnieniem, by wszyscy ludzie stali się uczestnikami odkupienia”. Chodzi o rzecz ogromnej wagi, której nie może zabraknąć w miłości chrześcijańskiej, bo przecież-powtarzam tu już cytowane słowa Pana Jezusa: „Cóż za korzyść ma człowiek, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?”, albo, jak te słowa cytuje św. Marek: „Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?’ Niech to piękne świadectwo bł. Edmunda przemówi do nas, zwłaszcza w roku jemu poświęconym; niech będzie twórczym wyzwaniem dla każdego z nas. Bo przecież miłość to nie tylko największe przykazanie, ale sedno całego przesłania Chrystusowego. Gdy pisałem to kazanie, przyszła mi na myśl modlitwa św. Franciszka z Asyżu, która ma różne tłumaczenia na język polski. Wybrałem jedno z nich: „Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju. Tam, gdzie nienawiść-pozwól mi siać miłość, gdzie krzywda-przebaczenie, gdzie zwątpienie-wiarę, gdzie rozpacz-nadzieję, gdzie mrok-światło, tam gdzie smutek-radość. Spraw, Panie, abym nie tyle szukał pociechy, ile pociechę dawał; nie tyle szukał zrozumienia, co rozumiał; nie tyle był kochany, ile kochał”. Dodałbym jeszcze: spraw, abym wszystkim przybliżał Boga, który jest największym dobrem, który jest samą Miłością. Amen.